czwartek, 6 października 2016

Archie

           Kiedy Kat poszła zamknąć się w swojej sypialni i jojczała na nas przez telefon Aadzie, rzuciłem Samy'emu groźne spojrzenie. 
- Co? - spytał tępo.
- Jajco. - warknąłem. - Ty mi wytłumacz, co przed chwilą odjebałeś.
- Eee... Noo... Chyba mrugnąłem.
- Nie zgrywaj idioty! - podniosłem głos i zamachałem gwałtownie rękoma, przez co Elbana skulił się zaskoczony. 
- Ale ja naprawdę nie wiem, o co ci chodzi. - jęknął.
- Nie możesz się z nią umawiać. - zmrużyłem oczy.
- A to czemu niby? - parsknął.
- Bo.. Bo.. - zająknąłem się.
- Bo na nią lecisz? - uśmiechnął się złośliwie. 
- Pfff. - zapowietrzyłem się na tę jego durną insynuację.
- Poza tym wszyscy już wiemy, jak się kończy to, gdy zabraniasz jednemu z swoich przyjaciół umawiać się z przyjaciółką. - auć. Zabolało.
- Będziesz mi to wypominać? - burknąłem.
- Kuosmanen ma rację, nie wyszłoby wam. Jesteście po prostu przyjaciółmi. - poklepała kuzyna po ramieniu dziewczyna, która nie wiadomo kiedy pojawiła się w kuchni. - Nawet nie jesteś w niej zakochany.
- No dobra no, zgredy. - oburzył się brunecik i wyszedł z hukiem z domu, kopiąc mnie w kostkę po drodze. 
- Jak dziecko. - westchnęła Rasanen, moszcząc się na blacie kuchennym.
- I jak się spisał Johnny? - uśmiechnąłem się znacząco do starej przyjaciółki.
- A o to się nie bój, poradził sobie doskonale. - przewróciła oczami.
- No, zważając na to, że wcześniej nie mogłaś się ruszać i dlatego dopiero teraz przychodzisz, to na pewno przejął się problemem dogłębnie. - zachichotałem, a ona otworzyła usta w zdziwieniu na moją impertynencję. Brunetka, która właśnie wyszła ze swojej sypialni, dołączyła do mnie. 
- A teraz tak będziesz miała zawsze. - mrugnęła do Aady. 
- I co, zazdrościcie? - żachnęła się ona.
- Em... Nie, kocham Parkkonena, ale raczej nie chciałbym go mieć w sobie... - podrapałem się po karku, a Makela popluła się sokiem. Tu padło w naszą stronę mordercze spojrzenie ofiary moich dogryzań. 
- Ja też nie. Jest dla mnie jak starszy brat. - dodała, wycierając się, Katariina.
- Ja nie o tym, wy nikczemnicy. - gruchnęła stentorowym tonem blondynka z poważną miną, powodując u nas niekontrolowany atak głupawki. 
- Jak za dawnych lat. - rzekł Joonas sentymentalnie, stając w progu kuchni.
- Wy... Głupcy... - wykrztusiłem między salwami śmiechu.
- Opamiętajcie... się... - zawtórowała mi Kat.
- Niegodziwce... 
- Śmiertelnicy...
- O mój Boże. Przyjaźnimy się z idiotami. - zatrwożyła się Rasanen, a Johnny pokiwał głową z politowaniem. 
- To co, głupotki wy? Idziemy na podwójną randkę? - brunet zrobił kocią minę.
- ŻADNYCH RANDEK!! - wrzasnęliśmy przerażeni jednocześnie z Makelą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie bądź żerującym na mnie pasożytem - komentuj wszystko, co tu czytasz, chociażby jednym słowem. ;)