Od: Eric
Do: Martin
DW: Michael
Temat: Peter
Nie uwierzycie, co ten idiota dzisiaj odjebał... Dzwoni do mnie rano, żebym przywiózł mu spodnie do biura. ;-; W pierwszej reakcji pomyślałem, że się zlał, ale nie, po prostu zapomniał ubrać rano spodni, bo nie pił kawy... :') No to dobra, znalazłem u siebie te jego różowe dresy z młodości, poszedłem po kawę, wchodzę do niego... A ten leży na podłodze, bo mu krzesło obrotowe odjechało i jebnął. XD Potem jakoś wcisnął na siebie te spodnie, a jak usiadł, to one rozdarły mu się na dupie. :D I ja musiałem iść na pocztę. X'D
Hakuna matata
________________________________________________________________________________
Od: Michael
Do: Kumpel po fachu
DW: Brat
Temat: Wytleniony basista
Zastanawiające jest to, że nic a nic mnie to nie zdziwiło... W końcu to Peter. To stan umysłu. Niech zgadnę... Miałeś nic o tym nie mówić Martiemu? ;)
Jak cudownie mieć brata
_________________________________________________________
Od: Ten lepszy brat
Do: Idiota
DW: Ten mniej znany brat
Temat: Re: Peter
Bosze... A mówił, że sobie sam poradzi... Jest dorosły, odpowiedzialny... Będzie dobrze... Nie zawiedziesz się na mnie... Jego przecież nie można zostawić samego! No co za człowiek no... Brak słów... Kuniec, muszę zacząć go tam pilnować.
O którym słyszało pół świata
_________________________________________________________
Od: Informator
Do: Starszy Hosselton
DW: Młodszy Hosselton
Temat: Re: Wytleniony basista
Tak, Majki, miałem nic nie mówić Twojemu starszemu bratu. No i nie powiedziałem. Napisałem.
Marti, a będzie ci tak wygodnie dojeżdżać z obrzeży do centrum? Może ja tam z nim posiedzę, w końcu mieszkam 200m obok.
I zostawił was tata
_________________________________________________________
Od: Blond Hosselton
Do: Insromator
DW: Czorny Hosselton
Temat: Wpadka Petera
Jesteś chujowym przyjacielem. Naprawdę. Mogłeś mu zrobić zdjęcie na pamiątkę.
No właśnie braciszku, Ika nie będzie zadowolona, że dorzucasz sobie dodatkową robotę i spędzasz z nią jeszcze mniej czasu, co? ;)
A twoja matka była kudłata
_________________________________________________________
Od: Hosselton Górny
Do: Hosselton Dolny
DW: Mój zjebany perkusista
Temat: Re: Wpadka Petera
Obaj jesteście chujowymi przyjaciółmi. Było od razu zadzwonić po Christel i jej go pokazać.
Noo na pewno będzie mi strzelać fochami, ale kiedy w tym zespole tylko ja mam głowę na karku, to co zrobić? Eric wybacz, ale jakoś ci nie ufam.
I załatwiła adwokata
_________________________________________________________
Od: Idealny perkusista
Do: Hosselton Przedni
DW: Hosselton Tylny
Temat: Nasza przyszłość
Może i jestem chujowym przyjacielem, ale i tak jego najlepszym, skoro zadzwonił do mnie z prośbą o ratunek. ^^
A to łaski bez. Już palcem przy tym nie kiwnę.
Który zamknie waszego brata
_________________________________________________________
Od: Proszę mnie nie porównywać z moim bratem
Do: Powiedz im, żeby mnie do ciebie nie porównywali
DW: Gorszy perkusista ode mnie
Temat: Nie każcie mi się w to mieszać
A zaraz po wyjściu wszystko wypaplałeś. Dobra, ja spadam, muszę mu wysłać screeny tych maili, żeby pokazać, że jesteście chujowymi przyjaciółmi.
Bo on nie bzyknie adwokata
_________________________________________________________
Od: Nie moja wina, że jestem autorytetem
Do: Walący w gary
DW: Mniej zdolny brat
Temat: Re: Nasza przyszłość
Eric, po prostu alfabetycznie jesteś jesteś przede mną w jego spisie kontaktów. Dlatego zadzwonił po ciebie. I mogłeś szybciej mu przynieść te spodnie. Ale to ja zawsze pozostanę jego najlepszym przyjacielem.
No i dobrze, skoro chcesz, żebyśmy wszystkie decyzje podejmowali bez Ciebie...
Majki, paskudo...
Dokąd zmierza ta podpisowa tyrada
________________________________________________________
Od: POKRZYWDZONY
Do: ERIC CHUJU
DW: PODLI BRACIA
Temat: SPISEK
ŁADNIE TO TAK OBGADYWAĆ, CO?? ŚMIAĆ SIĘ Z LUDZKIEGO NIESZCZĘŚCIA?! TAK?? JESZCZE POŻAŁUJECIE, ZOBACZYCIE!!
Skończyła mi się marmolada
Zwariowana historia o kilkunastu fińskich i szwedzkich muzykach. Niech ona zachęca sama za siebie. ;)
sobota, 12 listopada 2016
sobota, 5 listopada 2016
Peter
Nosz cholery idzie dostać z tymi zamówieniami... Ale co zrobić, muszę udowodnić Martinowi, że jestem odpowiedzialnym, dorosłym człowiekiem i sobie z tak drobną sprawą jak zajmowanie się sklepem internetowym z naszym merchem świetnie poradzę. Co my tu mamy... DVD i koszulka, ok... Idziemy do magazynu... Wyciągamy odpowiednie rzeczy... Kurwa... Pociągniesz za koszulkę na spodzie, to już zwala się na ciebie masa innych... Pierdolę to... Przykryję ten bajzel na podłodze kocem, może nikt nie zauważy... No dobra, mam pieroństwo... Teraz ładnie pakujemy... Drukujemy nalepkę z adresem i przyklejamy... Trochę krzywo, ale jestem artystą, mogę mieć swoją wizję... No, pięknie odjebane. Patrzymy w komputerek... Nie ma na dzisiaj więcej zamówień, uff... Sprawdzamy skrzynkę pocztową... Mail... Ups... Zamiast dwóch frotek wysłałem jakiejś fance jedną... Spoczko foczko... Grzecznie odpiszę, że to kompletnie moja wina i w ramach przeprosin zaproponuję kartkę z naszymi autografami, o... Żeby tylko Sweet się nie dowiedział, bo znowu zacznie się gadka: "A nie mówiłem?" No, pięknie... To teraz bierzemy paczuszkę i idziemy na pocztę... Gdzie ja mam klucze... A portfel... Chuj... Chwila, moment... Ja nawet spodni na sobie nie mam... No tak... Jeszcze nie piłem kawy... Co za szataniec wymyślił rano... Hmm... Do biura jest dość spora odległość z mojego mieszkania... Że też nie zmarzłem w samych bokserkach... A, luz, jest aż 5 stopni Celsjusza. Czy ja mam tu gdzieś jakieś spodnie... Nie... Ech... No dobra, bierzemy telefon, wybieramy numer...
- Ooh, we're half way there, oohh, livin' on a prayer...
Uwielbiam to granie na czekanie...
- Haa-a-alo? Co ty mi tu z rana śpiewasz? - odebrał zaspany Eric.
- A, tak tylko... Słuchaj, przyjacielu ty mój, mam prośbę.
- Wal.
- Mógłbyś mi przywieźć spodnie do biura?
Cisza.
- Zlałeś się? - zachichotał perkusista.
- Bardzo śmieszne. - przewróciłem oczami. - Nie, po prostu rano trochę nie kontaktowałem i przyszedłem tu bez spodni i no... Teraz chciałem iść na pocztę wysłać zamówienie i się zorientowałem...
- London... Z jakiej planety do nas przybyłeś? - roześmiał się Young.
- No, kurwa... Ziom... To nie pora na nabijanie się, po prostu mnie poratuj, proszę... - jęknąłem.
- No dobra, będę za pięć minut. - dureń wciąż się śmiał.
- I ten... Jakbyś mógł nic nie wspominać Martiemu... Byłbym wdzięczny... - szepnąłem zażenowany.
- Zapomnij, stary. - parsknął rozbawiony Eric i się rozłączył.
Przyjaciele... Popatrzyłem z wyrzutem na mojego srajfona i wcisnąłem go do kieszeni... Ale nie miałem spodni, więc upadł na podłogę. Walnąłem się w czoło. Czasem sobie myślę, że średnio nadaję się do życia... Z taką refleksją egzystencjalną usiadłem na krześle obrotowym... Ale chujstwo spierdoliło i spadłem na podłogę obok zasranego srajfona... W tym momencie do pomieszczenia wpadł mój kumpel, w jednej ręce niosąc reklamówkę ze spodniami, a w drugiej tacę z dwoma kawami. Stanął jak wryty na mój widok, a po chwili ryknął nieopanowanym śmiechem, aż musiał usiąść na podłodze.
- Pewnie, śmiej się ze mnie... - mruknąłem. - A ja tu mogłem złamać kręgosłup...
- Co najwyżej zwichnąć kość ogonową jak już. - wydusił z siebie perkusista, ocierając łzy śmiechu.
- Daj te spodnie, chuju. - warknąłem, wstając i wydarłem mu siatkę. Wyciągnąłem z niej... Różowe dresy. Spojrzałem na niego uważnie. - Jaja sobie ze mnie robisz?
- Zawsze i wszędzie. - wyszczerzył się głupawo. - A one są twoje. Zostawiłeś je kiedyś u mnie. Chyba jak nagrywaliśmy płytę z Ollim.
- Stary... To było jakieś dziesięć lat temu... Byłem młody i głupi... A poza tym teraz się pewnie w nie nie wcisnę. - westchnąłem, siadając na biurku i zwalając stamtąd przy okazji paczkę. Ups.
- No, ale lepszych nie było, przecież jestem od ciebie niższy i moje spodnie byłyby na ciebie za krótkie...
- To nie mogłeś wziąć szortów? - zmroziłem go wzrokiem.
- Jakoś o tym nie pomyślałem. - uśmiechnął się promiennie.
Załamany jego tępotą próbowałem założyć te cholerne dresy. Jakie to się obcisłe zrobiło... Dobrze, że na gumkę.
- Obawiam się, że nie wytrzymają, jak zrobisz jakikolwiek ruch. - powiedział Young, robiąc się czerwony na twarzy od powstrzymywania śmiechu.
- Pierdol się. - syknąłem i usiadłem na krześle. Spodnie rozdarły mi się na dupie, a mój przyjaciel wpadł w głupawkę. - Ty się nie śmiej, tylko zapierdalaj na pocztę z tą paczką, bo ja tu utknąłem, dopóki ktoś nie przywiezie mi normalnych spodni.
- Zadzwoń do Christel, niech się przyzwyczaja, skoro chce spędzić z tobą resztę życia. - zachichotał Eric, a ja rzuciłem w niego puszką po piwie i sam się w końcu roześmiałem. Bosze, co za dzień...
- Ooh, we're half way there, oohh, livin' on a prayer...
Uwielbiam to granie na czekanie...
- Haa-a-alo? Co ty mi tu z rana śpiewasz? - odebrał zaspany Eric.
- A, tak tylko... Słuchaj, przyjacielu ty mój, mam prośbę.
- Wal.
- Mógłbyś mi przywieźć spodnie do biura?
Cisza.
- Zlałeś się? - zachichotał perkusista.
- Bardzo śmieszne. - przewróciłem oczami. - Nie, po prostu rano trochę nie kontaktowałem i przyszedłem tu bez spodni i no... Teraz chciałem iść na pocztę wysłać zamówienie i się zorientowałem...
- London... Z jakiej planety do nas przybyłeś? - roześmiał się Young.
- No, kurwa... Ziom... To nie pora na nabijanie się, po prostu mnie poratuj, proszę... - jęknąłem.
- No dobra, będę za pięć minut. - dureń wciąż się śmiał.
- I ten... Jakbyś mógł nic nie wspominać Martiemu... Byłbym wdzięczny... - szepnąłem zażenowany.
- Zapomnij, stary. - parsknął rozbawiony Eric i się rozłączył.
Przyjaciele... Popatrzyłem z wyrzutem na mojego srajfona i wcisnąłem go do kieszeni... Ale nie miałem spodni, więc upadł na podłogę. Walnąłem się w czoło. Czasem sobie myślę, że średnio nadaję się do życia... Z taką refleksją egzystencjalną usiadłem na krześle obrotowym... Ale chujstwo spierdoliło i spadłem na podłogę obok zasranego srajfona... W tym momencie do pomieszczenia wpadł mój kumpel, w jednej ręce niosąc reklamówkę ze spodniami, a w drugiej tacę z dwoma kawami. Stanął jak wryty na mój widok, a po chwili ryknął nieopanowanym śmiechem, aż musiał usiąść na podłodze.
- Pewnie, śmiej się ze mnie... - mruknąłem. - A ja tu mogłem złamać kręgosłup...
- Co najwyżej zwichnąć kość ogonową jak już. - wydusił z siebie perkusista, ocierając łzy śmiechu.
- Daj te spodnie, chuju. - warknąłem, wstając i wydarłem mu siatkę. Wyciągnąłem z niej... Różowe dresy. Spojrzałem na niego uważnie. - Jaja sobie ze mnie robisz?
- Zawsze i wszędzie. - wyszczerzył się głupawo. - A one są twoje. Zostawiłeś je kiedyś u mnie. Chyba jak nagrywaliśmy płytę z Ollim.
- Stary... To było jakieś dziesięć lat temu... Byłem młody i głupi... A poza tym teraz się pewnie w nie nie wcisnę. - westchnąłem, siadając na biurku i zwalając stamtąd przy okazji paczkę. Ups.
- No, ale lepszych nie było, przecież jestem od ciebie niższy i moje spodnie byłyby na ciebie za krótkie...
- To nie mogłeś wziąć szortów? - zmroziłem go wzrokiem.
- Jakoś o tym nie pomyślałem. - uśmiechnął się promiennie.
Załamany jego tępotą próbowałem założyć te cholerne dresy. Jakie to się obcisłe zrobiło... Dobrze, że na gumkę.
- Obawiam się, że nie wytrzymają, jak zrobisz jakikolwiek ruch. - powiedział Young, robiąc się czerwony na twarzy od powstrzymywania śmiechu.
- Pierdol się. - syknąłem i usiadłem na krześle. Spodnie rozdarły mi się na dupie, a mój przyjaciel wpadł w głupawkę. - Ty się nie śmiej, tylko zapierdalaj na pocztę z tą paczką, bo ja tu utknąłem, dopóki ktoś nie przywiezie mi normalnych spodni.
- Zadzwoń do Christel, niech się przyzwyczaja, skoro chce spędzić z tobą resztę życia. - zachichotał Eric, a ja rzuciłem w niego puszką po piwie i sam się w końcu roześmiałem. Bosze, co za dzień...
wtorek, 18 października 2016
Bohaterowie
SANTA CRUZ
(Finlandia)
- Archie
- Johnny
- Middy
- Tazzy
Archie Cruz
(Właść. Arttu Kuosmanen, ur. 26 marca 1992 w Helsinkach)
Wokalista, gitarzysta i współzałożyciel zespołu Santa Cruz. A, i przy okazji to ja. ^^
Uwielbia siebie, muzykę i dobrą zabawę. :3
Być może bywa chwilami odrobinę... dziecinny. XD
A momentami chamski. :')
Ej, nie no, zaraz!! Gdzie mi się tu wpieprzacie luje??! :c
Często też strzela fochy...
Nieprawda no!!! To są oszczerstwa!!
Mimo wszystko, jeśli ktoś już zdobędzie jego zaufanie, jest świetnym przyjacielem.
Na pewno lepszym niż wy no!!! Czemu mi to robicie??
Z miłości, Arch, z miłości.
W dupie mam taką miłość, pff...
Osobiście wolę nie wiedzieć, co masz w dupie. XDD
Ejjj!!!
Johnny, jesteś pewny, że nie masz nic wspólnego z tym, co on ma w dupie?
Ejjj!!!
Haha. :D
KONIEC, KURWA!!!
Johnny Cruz
(Właść. Joonas Parkkonen, ur. 30 stycznia 1992 w Helsinkach)
Gitarzysta, współzałożyciel i jednocześnie producent zespołu Santa Cruz. Uchodzi za najnormalniejszego w zespole...
Ha!
... ale to nieprawda.
Ej, bucu!
Wyjątkowo zgodzę się z Archiem.
Ej!
Dlaczego ja was pokochałem?
Bo jesteśmy piękni, mądrzy, zdolni i zajebiści. :3
Tak, i możesz opalać się w blasku naszej zajebistości. Zezwalamy.
Przyda ci się, blada twarzo.
Ej, chwila moment...
Co?
No, mieliście o mnie mówić, tak?
A, owszem. No więc... Johnny wzbudza zaufanie...
Ale lepiej mu nie ufać, bo potem wypapla wszystko po pijaku. No nie patrz tak na mnie no... Przecież przeprosiłem!
Co mi po twoich przeprosinach, pff... Tydzień na kanapie musiałem spać!
Skąd mogłem wiedzieć, że Heidi ogląda nasze wywiady noo?? Nigdy już ci nie zaufam.
A nie to nie, łaski bez.
Em... I to ja się często focham, tak?
ZAMKNIJ SIĘ!!!
SAMI SIĘ ZAMKNIJCIE, TO JA TU JESTEM PANEM I WŁADCĄ!!
...
...
...
No. :> A więc tego...
Nie zaczyna się zdania od: "a więc".
Middy... Milcz, jak do mnie mówisz. Johnny jest genialnym muzycznie chłopcem...
Który odwala za was czarną robotę.
I za to go kochamy, dokładnie. ZANIM KTÓRYKOLWIEK Z WAS OTWORZY ZNOWU GĘBĘ, OGŁASZAM KUNIEC!! SŁYSZYCIE MNIE?? KUUUNIEEEC!!!
Middy Cruz
(Właść. Mitja Toivonen, ur. 6 stycznia 1992 w Helsinkach)
Basista zespołu Santa Cruz, a poza tym... PSYCHOPAT JEDEN, PODŁY LUJ!
Jesu... Czemu ty to tak głośno i szybko wrzeszczysz?
Chciałem wyznać całą prawdę, zanim zdążysz mi się wtrącić. ^^ Bosze...
Chciał zatłuc moją dziewczynę kijem golfowym.
Przecież żartowałem no...
No ja nie wiem, wyglądałeś przekonywująco.
Wczuł się może chłopak w rolę, co?
O, właśnie! Czkej... Chcesz mi się podlizać, żebym znowu ci ufał?... -_-
Nie... Heheh... Heh.. He... Zapalę, zestresowałem się.
Ty się uspokój, bo ci ciśnienie skoczy i mi tu umrzesz. A ty nie możesz mi umrzeć, o.
Johnny, kawy?
Tak, z chęc...
NO CO TY IDIOTO??! OD KAWY CIŚNIENIE WZRASTA NO!! JESZCZE ŻYŁKA W MÓZGU CI PĘKNIE NO!!
Dobrze, mamo...
PFF. No to ten... Zdenerwowałem się, matko boska z krzyża zdjęta...
Chyba troszkę ci się to wszystko pomieszało...
Nie. Ja wiem wszystko najlepiej i tego się trzymajmy, tak? Middy to nałogowy palacz, alkoholik i seksoholik.
Niczego w swoim życiu nie żałuję.
A ta noc z Pete...
CICHO BĄDŹ!!!
Co... ;_; Z Peterem?...
Cichutko, przyjaciele moi... Tego nie było...
Ja tam wszystko słyszałem.
A ja podglądałem, heh. :D AUAA! Czemu mnie bijesz no? :c Koniec, wy chujki wy.
Ponieważ Archie musi iść poskarżyć się mamusi.
Tazzy Cruz
(Właść. Tapani Fagerström, ur. 6 maja 1992 w Helsinkach)
Perkusista zespołu Santa Cruz. Najbardziej zwariowany
człowiek, jakiego znam.
Chcę zaznaczyć, iż w pozytywny sposób, w przeciwieństwie do
co poniektórych...
Mówisz tak tylko dlatego, że cię pilnuje po pijaku.
No chyba, że sam zgonię, heh. :D
Pff. I tak najlepszy jest Arczieeeej.. :3
Jeb się. :c Tazzy umi grać na gitarce...
Umi to za dużo powiedziane, Archie, nie zawstydzaj mnie... :*
Bosze... Kocha thrash metal...
W przeciwieństwie do jego bębenków usznych...
Czepiasz się, prukwiu.
Jest takie słowo?
Sam jesteś słowo.
Ale... :c
No i ten, Tazz ogółem jest miłym człowiekiem, którego wszędzie
jest pełno i każdy go lubi. Tak. Właśnie. KOŻDYN JEDYN.
Czy ty dzisiaj coś brałeś? -_-
Eee.... ;_;
BEZE MNIE?? :(
No bo ten...
Taki z ciebie przyjaciel, pewnie... Zapamiętam to sobie...
Zapisz dla pewności w swoim pamiętniku. :>
EJ, MIAŁEŚ NIE MÓWIĆ NOO!
OHOHO, JOHNNY PROWADZI PAMIĘTNIK?! :D
Pierdolcie się no!!
KONIEC! Bo idę szukać Joonaskowego pamiętniczka z
nocniczka. XD
Nie znajdziesz go!
Pod poduszką. :)
Ej!! No ale... Nie otworzysz go, bo jest zamknięty na kłódkę!!
Daj spokój, otwierałem takie młodszym siostrom: wystarczy
wsuwka. ;)
ONIE...
Żonka Middy'ego...
Wciąż nie wiemy, skąd ją wytrzasnął.
Ej!
Wygląda staro... Myślicie, że Mitja wyrwał trzydziestkę? :D Zemszczę się, jak będziemy opisywać Vilme, chuju ty. :P ONIE... :c
Dlatego nie mam dziewczyny, meheh. XD
Nie masz dziewczyny, bo widocznie nikt cię nie chce... AUAA! Nie pozwalaj sobie, pff.
Najlepszego przyjaciela się nie bije, ej!
No chyba że jesteś nim ty, wtedy po prostu nie da się inaczej. Ej... :c A więc ten... Heidi... Jaka jest Heidi... Em... Pomocy... No... Lubi psy na pewno.
I ma fetysz śpiącego Middy'ego.
Wtf...
No robi ci zdjęcia, jak śpisz i wrzuca je na Instagrama. Wszystkie kobiety tak robią... No co się śmichacie?... Przypominam, Arch, że twoja była też wrzucała zdjęcia śpiącego ciebie, a ponadto również Johnny'ego. :>
:o Stalkerka pierdolona!
A teraz to se mów, co o niej chcesz. ^^ I tego... Nie bardzo wincyj wim o Heidi... Soł... Kuńczymy. ;)
Vilme
(Właść. Vilma Ala-Koukkari i tyle wiem)
Dziewczyna Tazza.
Jak z koszmarnego obraza.
Haha. xD
EJ!
Przynajmniej jest barmanką w takim fajnym rockowym barze. :>
Nooo... Zniżki niby daje...
Tylko dlatego udaję, że ją lubię. :3
EJ! A ona ma was za przyjaciół...
Naiwne to. :D
Ej, dobra, nie. Nie wolno tak traktować ludzi.
No!
LUDZI... Meheh. XDD
Dupki...
Dobra, to ten, co jeszcze... Lubi łapacze snów i alkohul. I Starbucksa. Tak. Ohoho, jak pięknie o niej wszystko wiem. ^^ Dobra, koniec, Middy, nie obrażaj jej już, bo Tazz zaczyna się fochać.
CRASHDIET
(Szwecja)
- Ś.p. Dave
- Martin
- Peter
- Eric
Dave Lepard
(Właść. David Roberto Hellman, ur. 28 maja 1980 w Sztokholmie, zm. 20 stycznia 2006 w Uppsali)
Wokalista i gitarzysta Crashdiet. Nasz przyjaciel...
Założył z nami zespół...
Z nim pierwszy raz zaznaliśmy smaku sławy...
Był bardzo zabawnym i wesołym kolesiem...
Niestety, w środku był złamany...
I w końcu popełnił samobójstwo...
Powiesił się w swoim mieszkaniu...
Okropna strata...
Zdecydowaliśmy się po roku kontynuować działalność zespołu z innym wokalistą.
Oczywiście nikt nigdy go tak naprawdę nie zastąpi.
Ale nie chcieliśmy już całkiem zdołować fanów, rezygnując z Crashdiet...
Kochamy Cię, Dave.
Martin Sweet
(Właść. Martin Hosselton, ur. 5 maja 1979 w Sztokholmie)
Gitarzysta Crashdiet... Tak, to ja. >:)
Marti cały czas zrzędzi.
:O Nieprawda!!!
Nie sądziłem, że to kiedyś powiem, ale Peter ma rację.
Łyso ci teraz? :>
Pff... Nie, na szczęście moje włosy są długie i piękne. A jakbym miał być łysy, to już by były tego oznaki.
Zawsze ktoś może NIECHCĄCY wylać ci Domestos na głowę. ^^
Jebaj się!!
Myślę, że on ma największe zadatki, by nazwać go tym najodpowiedzialniejszym.
No, jak na męża i ojca przystało. :3
Jesteś pewien, że to było w takiej kolejności? :D
Kurwa, poplułem się! XD
Nienawidzę was. -_-
Też cię kochamy. :*
Martinełek jest bardzo zdolnym facetem.
I upartym.
Ej... Może trochę, ale bez przesady...
MHM.
Wątpisz we mnie, Eryczku Kamyczku?
On stwierdza tylko fakty, Martinku Leguminku.
Grr... Kończymy.
Peter London
(Właść. Peter Lundén, ur. 28 września 1982 gdzieś w Szwecji)
Basista Crashdiet.
Nasze słoneczko. :D
Spierdalaj. XD
Pozytywnie jebnięty optymista.
Życie jest po to, by się nim cieszyć i w pełni je przeżywać. Peace
and love, people. :>
Oho, zaczyna się...
Przypomina mi o tym, że nie wolno zabijać swojego
wewnętrznego dziecka. :)
Co... ;_; Ja nic o aborcji nie mówiłem...
Co? ;_;
Bosze, mam zespół z upośledzonymi ludźmi. :')
Pogubiłem się. ;_;
Ja też. ;_;
A ja zaczynam żałować, że nie zgubiłem się po drodze na
przesłuchanie do was...
Em... No dobrze... Wracając do meritum, jest to, z
niewiadomego powodu, najbardziej lubiany przez fanów
członek zespołu...
Bo nie zrzędzę i nie udaję dorosłego. ^^
:o Ja nie udaję dorosłego! Peter, debilu, my wszyscy jesteśmy
już dorośli!!
KŁAMIESZ! :c
Bosze. XDD
;_; Hmm... Myślę, że to wystarczy za opis tego człowieka ze
specyficznym podejściem do życia...
Eric Young
( Właść. Eric Gjerdrum, ur. 19 lutego 1984 w Kenii...)
Perkusista Crashdiet...
Którego nie wiadomo skąd Marti wytrzasnął.
Ej ej ej!
Bosze. XD A więc, co można powiedzieć o Ericu...
Jest bardzo poważnym człowiekiem.
Taa, jasne. XD
Cichutko, my tu staramy się Cię bronić. :3
A ty wszystko utrudniasz no. O, Young wszystko utrudnia.
Nieprawdą jest to. :D
Eric wszystko ułatwia tak bardziej.
Nie mogę się z tym zgodzić.
A ja mogę.
Ciebie nikt się o zdanie nie pytał.
O, nikt nie pyta Younga o zdanie.
:cccc
Co nie znaczy, że nikt się z nim nie liczy.
Nasz księgowy się z nim liczy.
Kurwa xDD
Nienawidzę was. :')
No bo, Eric kradnie nam prąd, miejsce i cenne powietrze.
Ej, nie wolno tak. Jest pełnoprawnym członkiem zespołu.
Mhm. Oczywiście. A pytałeś się go o zdanie, jak chciałeś zwolnić Olliego?
No... Nie... Przeca ustaliliśmy, że nikt się go o zdanie nie pyta, tak?... ;_;
Więc nie jestem pełnoprawnym członkiem zespołu, ech...
To nie o to chodzi no... Tylko ten... Zrozum... To my we trójkę założyliśmy zespół, ty tylko dołączyłeś...
-_-
Chyba chce właśnie odejść. :D
Żarty to, żarty... No, kończymy...
RECKLESS LOVE
(Finlandia)
- Olli
- Pepe
- Jalle
- Hessu
Olli Herman
( Właść. Olli Herman Kosunen, ur. 19 maja 1983 w Kuopio)
Wokalista Reckless Love, no i ja, heh. :3
Nasz zespołowy plasticzek. :D
Takie połączenie Barbie z Kenem...
Wyjątkowo trafny opis, przyjacielu. XD
:o Ale... Pierdolcie się, pff. Zazdrościcie mi, bo jestem piękny, a wy nie. :>
Herman jest bardzo próżny.
Narcystyczny.
I egoistyczny.
:< Ale za to jaki utalentowany. ^^
Powinien żyć w latach 80-tych..
I śpiewać w Poison. :)
Albo w Van Halen...
ONIE... Wtedy wszystkie ich piosenki brzmiałyby jak "Jump"... :c
Ej ej ej... "Jump" to jest wyjebana piosenka. :*
Ech... Wyjebana piosenka to na przykład "Runaway" Bon Jovi, a nie ten fejk...
Dobra, nie kłóćmy się.
No... Olli jest zakupoholikiem.
Daję wam prezenty, nie powinniście narzekać. :'c
Ech... W sumie to tylko dzięki jego charyzmie się przebiliśmy...
Nie chcę tego słuchać, mam za godzinę wizytę u kosmetyczki, a muszę jeszcze opisać was, nędzni śmiertelnicy.
Pepe Reckless
( Właść. ... nie wiem, jak on się nazywa... i kiedy się urodził... wiem tylko, że w Vantaa...)
Gitarzysta Reckless Love.
Jestem taki uroczy. ^^
Wygląda trochę, jakby był starszym bratem Joonasa...
Hmm... Uznaję to za komplement. :3
Bo to jest komplement. I to bardzo duży.
-_-
Meh. xD No więc Pepe jest bardzo radosną istotą ludzką...
Wow. Zaliczyliście mnie do swojego gatunku.
Nie, nie, nie... My jesteśmy kosmitami.
Ekhm... Co? ;-;
Dobrze słyszałeś.
Wolałbym nie. ;-;
Wkręcają cię przecież. XD
Sam się wkręcasz, jeśli tak myślisz.
:c
To ten... Reckless jest ruchliwy.
Aż za bardzo czasem. Nie usiedzi na dupie.
Bo nudno. :<
Ma sporo zwariowanych pomysłów.
Do których zwykle przyłącza się Olli i pakują nas w kłopoty.
Ej. :(
Przynajmniej nie jest nudno. ^^
I mamy na co wydawać pieniądze.
Na wasze kaucje.
Albo na rekompensatę za przedwczesne rozwiązanie umowy z wytwórnią.
No ale halo, prezes nas obraził, nie mogliśmy tam zostać.
Właśnie, powiedział, że jesteśmy dziecinni.
On tylko stwierdził fakt. ;-;
Chcieliście nagrać teledysk, na którym będziemy grać, skacząc na trampolinach. -_-
To był epicki pomysł. *-* Chcę. :>
Trzeba wrócić do tej koncepcji... *_*
Ech... Myślę, że to wystarczy...
Jalle Verne
(Ur. 12 października 1983 w Kuopio)
Nasz basistełek.
Gardzi nami.
Nieprawda. :c
Wmawia wszystkim, że kłamiemy.
Bo kłamiecie.
Sam kłamiesz.
Ma kompleks kłamcy.
W ogóle jest jednym wielkim kompleksem.
Ale, ale... Umiem grać na basie. :')
I tylko dlatego go jeszcze trzymamy.
Coś jeszcze?
Nie, nie. On nie zasługuje na więcej uwagi.
Dziękuję. :<
Hessu Maxx
( Ur. kiedyś tam w w Viiala)
Perkusitełek Reckless Love.
Brzydkie to takie... Prawie jak Jalle...
Ej! :o
Aż tak źle nie wyglądam, bez przesady.
Przyjęliśmy go w ramach rządowego programu Nie dyskryminujmy perkusistów.
Inaczej byśmy nie dostali dofinansowania.
Zrozumcie nas.
Właśnie zniszczyliście moje dzieciństwo.
Sam je sobie zniszczyłeś.
Kiedy się urodziłeś.
Na co ty komu.
Wiecie co... Myślałem, że jesteście moimi przyjaciółmi, że mnie kochacie...
Naiwne to takie...
Ja nie wiem, po kim...
Go musiała spotkać kiedyś wielka krzywda...
Tak. Wy.
Dobra. Kuniec. Spierdalam z tego motłochu.
LOST SOCIETY
(Finlandia)
- Samy
- Arttu
- Mirko
- Ossi
Samy Elbanna
(Ur. 9 sierpnia 1995 w Jyväskylä)
No, także ten. To ja. Śpiewam i gram na gitarze w Lost Society.
Urodzony thrasher.
Nasz loczek taki.
Samy jest radosnym psychopatą.
Nie dajcie się zwieść memu urokowi. XD
Koleś jest mocno jebnięty. Tak po prostu.
Uwielbia ludzi...
I krew. ;-;
Eeo, eo, we are the ones to fall... :D
Spędza za dużo czasu z ziomkami z Santa Cruz.
I z winem...
I w sumie z nami też.
Dobra, posłuchałbym z chęcią jeszcze o wiele więcej, ale o was
też trzeba coś powiedzieć. :> To jedziem dalej.
Arttu Lesonen
(Ur. 5 stycznia 1993 w Jyväskylä)
Gitarzysta Lost Society.
Ja, to ja. ^^
Żul jakich mało.
A jak nie pije, to się focha.
Mój najlepszy przyjaciel. :')
:( Czemu wy tak o mnie mówicie noo...
Mamy kłamać?
Em... Pozytywnie zwariowany.
Dlaczego ja się z wami zadaję... -_-
Bo nas kochasz.
A my kochamy ciebie.
To może koniec... Nie chcę, żeby się fochnął. No nie patrz tak na mnie. :c
Mirko Lehtinen
(Ur. 17 listopada 1993 w Jyväskylä)
Basista Lost Society.
Myślę, że najnormalniejszy członek zespołu.
A przynajmniej takie sprawiam wrażenie. :>
Ta, jasne. XD
Powiedzmy tak: żeby być członkiem tego zespołu, trzeba
wykazywać pewne określone cechy.
Popierdoleństwo przede wszystkim.
Ekhm... Dzięki?
Proszę bardzo, proszę.
Nie musisz dziękować.
A właściwie to tak, musisz.
Pff.
Ja powiem tak: cicha woda brzegi rwie.
No, pozamiatane. Przejdźmy dalej.
Ossi Paananen
(Ur. 19 sierpnia 1994 gdzieś w Finlandii)
Perkusista Lost Society.
Najbardziej rąbnięty człowiek, jakiego wydała ze swego łona nasza ojczyzna.
Przynajmniej nigdy się z nim nie nudzimy.
Jestem w y j e b i s t y.
A do tego skromny. :3
Nie wiem, jak on to robi, ale zawsze ma gdzieś zachomikowaną jakąś flaszkę...
Którą nie chce się potem dzielić. :/
Nie po to się męczę, żebyście to wy ten mój znój, krew, łzy i pot wychlali, tak?
Zaraz tam wychlali...
Pochłonęli z prędkością światła. To to może tak.
A po dwóch godzinach wyrzygali na wycieraczkę domu mojego ojca...
Było nie ruszać mojego Bacardi, pff.
Przepraszam no... Nie wiedziałem, że tak zezgonię. :c
Ja tam ci daję moje błogosławieństwo...
Możesz wypijać alkohul Ossiego.
I obrzygiwać dom Mirko. :>
SISTER
(Szwecja)
- Jamie
- Timi
- Rikki
- Cari
Jamie Anderson
(Nic o mnie nie wiadomo... Nic...)
No, to ja. Wokalistełek Sister.
Żonaty.
Dzieciaty.
Pyskaty.
;-; Rymowankę układacie czy ki chuj?
Twój chuj.
Wszedł w cipkę twojej żonki.
I zrobił bachorka.
o-o Nie przesadzacie trochę?
Och... Ależ z czym, kochanie?
Sama brutalna prawda.
Sado - maso.
Jeszcze jeden komentarz i przefasonuję wasze parszywe mordy.
Tim Tweak
(Chuj go wi...)
Gitarzysta Sister.
A tak, tak.
Ma byczy kolczyk... Czaicie?? Byczy. XDDD
Ekhm... Pomijając jakże wysublimowany żart mego poprzednika, chciałbym rzec, jakoby Timi mym wieloletnim przyjacielem był.
Nie przeterminował się czasem?
Spoczko foczko, jestem na gwarancji. :>
Och... Więc możemy go wymienić na nowego byczka. :D
Ech... No to tak... Ogółem to Tweak urodą nie grzeszy (ale nadrabia innym grzeszeniem), no ale na szczęście udało nam się sprawić, by nas jakoś godnie reprezentował na scenie.
Tak was słucham... Słucham... I zastanawiam się, co waszą dwójkę dzisiaj opętało.
Szatan.
Czyli ty, byczku? :'D
Kocham go, szanuję i doceniam bardzo mocno.
Nie masz może pojęcia, co oni pili?
Nie... Ale trochę mi żal dupę ściska, że się z nami nie podzielili.
Och nie nie nie nie... Byczki nie mogą pić... Mięsko tym przejdzie i jak my potem kotlety będziemy jeść? :)
Ty nie możesz pić... Jeszcze się upijesz!
Kurwa mać. XDDD
Rikki Riot
(Tego też w sumie chuj wi)
Basista Sister.
Człowiek - zgon.
To ja. ^^
Opowiada żarty, które śmieszą tylko jego.
Dużo pije...
Wszędzie go pełno...
Ej... Czyje tamto piwo?
Pakuje się w dziwne miejsca, sytuacje i problemy, z których trzeba go potem wyciągać.
Uwielbia Guns N' Roses.
I Petera Londona.
O właśnie, kurwa! Miałem do niego dzwonić, że u mnie zostawił ostatnio tego, no... No... Kurwa... Kota, o!
Peter nie ma kota. ;-;
Jak to nie? :< To skąd ja mam teraz kota?
TO MRUCZUŚ JEST U CIEBIE??? NA JEBANYCH BOLSZEWIKÓW, A JA SIĘ TAK BAŁEM, ŻE STRACIŁEM GO NA ZAWSZE!
Nazwałeś kota Mruczuś? :')
To ty masz kota? ;_;
Wy się tak nie cieszcie na zapas... Rikki, ten kot jest żywy?
Łazi i rzyga futrem, więc raczej tak.
Uff... Wszystko dobre, co się dobrze kończy.
Cari Crow
(No i kolejny, którego chuj wi...)
Perkusista Sister.
Lubi pić.
I w efekcie uderzać głową we... wszystko.
Wyznaję zasadę, że w życiu trzeba spróbować wszystkiego. :>
Bardzo spontaniczny.
Lekkomyślny.
Idealny kompan do popełniania życiowych błędów.
Aż się wzruszyłem.
Jest inteligentniejszy od nas wszystkich, choć nie wygląda.
A ty to chyba jednak też coś z nimi piłeś. Takich głupot już dawno nie opowiadałeś.
Co ty wiesz, byczku....
On tak z czystej zawiści nienawiści.
Tak.
SHIRAZ LANE
(Finlandia)
- Hannes
- Mikko
- Jani
- Joel
- Ana
Hannes Kett
(Ur. 16 marca 1993... i tyle wystarczy wam wiedzieć)
A więc ja i zarazem wokalista Shiraz Lane.
Gupie to takie.
Dziecinne.
Naiwne.
Kochane w sumie.
O. :3
Taki nasz zespołowy pulpecik.
Nieopierzone to takie jeszcze, bosz, aż ma się ochotę wytulić.
Potrafi wyciągać niezwykle długie i wysokie rejestry.
Może dlatego, że jest obrzezany.
Ej... Wcale nie jestem. :c
Ta.
Mhm.
Oczywiście.
Wspieramy cię, Kett.
A srał was pies.
Mikko Kalske
(Nic nie wiem szczerze powiedziawszy)
Gitarzysta rytmiczny Shiraz Lane.
Wasz tygrysek. :3
Jest ciut pierdolnięty, jak my wszyscy.
Ale i tak w sumie chyba jednak najnormalniejszy.
Kontrowersyjna kwestia.
Ty to się nawet nie odzywaj w sprawach normalności.
Meheh. xD
Ręce opadają.
A także inne rzeczy.
I sobie tak wiszą.
I dyndają... Dobra, koniec, zanim to zabrnie za daleko.
Jani Laine
(Urodzony w Vantaa)
Gitarzysta prowadzący Shiraz Lane.
Wyhodował już mięsień piwny.
Zawsze to jakiś mięsień. ^^
Myślę, że to najmilszy koleś w zespole.
On to w ogóle taki niepozorny jest.
Powiadam wam... On swojego prawdziwego oblicza nie pokazał.
Kiedyś nadejdzie ten dzień... Kiedy powiemy z dumą: Stworzyliśmy potwora...
Nie pochlebiajcie sobie. :3
Ma pikne włosy.
Upierdolimy mu je kiedyś, jak będzie spał. XD
Tylko nie włosy!!
Także ten... Nie znasz dnia ni godziny!
Joel Hiljanen
(Ur. w 1994 roku w Vantaa)
Basista Shiraz Lane.
Pierdolnięte to takie.
Ani brzydkie, ani ładne...
;-;
Ale, ale... Urodzony imprezowicz!
A to, to mu się chwali.
I ceni.
Mimo swych szaleństw jest też przedsiębiorczy.
No ktoś musi, żeby nam zawsze stykło na alkohul.
Co my byśmy bez niego zrobili...
Rzekł nostalgicznym tonem.
Ana Willman
(Ur. w Vantaa kiedyś tam)
Perkusista Shiraz Lane.
Najbardziej pokręcony członek zespołu.
Osobiście lubię z nim przebywać, bo zawsze wychodzę na tego mądrzejszego.
No, ale przynajmniej, jak bardzo chujowo by nie było, on nas rozśmiesza.
Bo ja lubię poprawiać atmosferę. :3
Takie pozytywne to. Tak.
TOXICROSE
(Szwecja)
- Andy
- Tom
- Goran
- Michael
Andy Lipstixx
(Właść. Anders Arvidsson, ur. w Sztokholmie)
Wokalista ToxicRose i ja.
Taki nasz wilkołak.
Lepiej nie drażnić.
Chyba, że jest się mną. ^^
No tak, wtedy doprowadzanie mnie do furii staje się hobby. -_-
Ale oglądanie tego jest zabawne. XD
I to gonienie Michaela z tasakiem po hotelowym holu... :')
W momencie, kiedy właśnie wchodzi dziennikarka mająca przeprowadzić z nami wywiad. :D
No bo kurfasz no! Wyprowadzasz mnie z równowagi.
Tom Wouda
(Ur. w Sztokholmie)
Gitarzysta ToxicRose.
Jestem z siebie dumny.
A my nie.
Mów za siebie. Mi tam się łezka w oku kręci, jak otwiera nam piwo zębami. :')
Niezwykle życiowa umiejętność.
A żebyś wiedział. W 1959 roku, kiedy walczyłem na wojnie w Wietnamie z dzikami...
Co ty pierdolisz. xD
Za dużo gier wideo. :'D
Kurfasz. Właśnie straciłem nadzieję na to, że on kiedykolwiek będzie normalny.
Goran Imperator
(Ur. w Sztokholmie)
Basista ToxicRose.
Koleś ma nafajdane ptasią kupą we łbie.
A ty zaraz będziesz mieć nafajdane ptasią kupą na łbie.
Jak oni się pięknie kochają. ;')
Bylebyście mi się nie zaczęli napierdalać gitarami na scenie.
Ziom... Nasi fani pomyśleliby, że to tylko część występu.
Więc kuszący pomysł.
Powinienem czasem ugryźć się w język...
Michael Sweet
(Właść. Michael Hosselton, ur. w Sztokholmie)
Perkusista ToxicRose.
Młodszy braciszek szanownego pana Martina Sweeta.
Być może posiadający kompleks starszego brata...
Nie, ale za to posiadający kumpli debili.
Wytlenił sobie kudły, bo ludzie na ulicy brali go za Martina. :3
Już na zawsze pozostaniesz w cieniu jego sławy...
Spokojnie, Majki, spokojnie. To jest taki nasz zespołowy żartowniś.
Ale jestem największy. Więc nie jest wam na rękę prowokowanie mnie.
Uderzyliśmy w słaby punkt, ojoj...
A, nie powiedzieliśmy, że Michael ma małego synka.
I od niedawna żonę.
Niczego nie żałuję.
A szkoda.
INNI
(Finlandia)
Aada Räsänen
(Ur. 26 lipca 1993 roku w Helsinkach)
Cóż ja mogę o sobie powiedzieć... Założyłam zespół The Pretty Recless, w którym śpiewam, a czasem gram na gitarze.
Blondi ciężko przekonać do tego, by okazała uczucie.
Ale z innymi rzeczami to już różnie bywa. :3
Bywa złośliwa jak cholera, którą zresztą jest.
Taką mnie trzeba kochać.
Katariina Mäkelä
(Ur. 22 lipca 1993 roku w Helsinkach)
Leniwa sucza.
Nieprawda. :c
A kto w niedzielę całymi dniami śpi?
Od tego są niedziele, pff.
Uwielbia zwierzęta, muzyków i napoje wyskokowe.
A to akurat prawda. :>
Za to panicznie boi się pająków.
Bo to zło jest no...
Subskrybuj:
Posty (Atom)